płk Molibden płk Molibden
72
BLOG

Żeby nie było następnego „Gibraltaru”.

płk Molibden płk Molibden Polityka Obserwuj notkę 6

Światła na lotnisku w Smoleńsku, wyznaczające pas dla lądowania samolotów to „ociosane kołki z żarówkami” – jak pisał dziennikarz, który był na miejscu katastrofy po 15-tu minutach. Byłem raz w Rosji i kilka razy na Ukrainie. – Rzeczywiście, prawie wszystko jest tam według innych standardów niż nasze. Mam na myśli standardy higieniczne, estetyczne, bezpieczeństwa, można długo tak wymieniać. Przy okazji, o Rosjanach złego słowa nie dam powiedzieć, to ludzie z sercem na dłoni, otwarci, weseli. To w Rosji nauczyłem się zapijać wódkę wodą. No i oczywiście kawon, czyli arbuz, do zakuszania. Ale wracając – z jednej strony totalny chaos i bałagan, ale z drugiej strony, są służby które pomimo tego chaosu i bałaganu, trzymają przez cały czas rękę na pulsie. Tam nic nie dzieje się bez kryżki, czyli daszka. Kilkanaście pięter wyżej w hierarchii ponad zwykłym ulicznym kieszonkowcem stoi generał specsłużb, były lub aktualny.

Chciałbym być dobrze zrozumiany, ja nie wpisuje się w spiskową teorię że to „Ruscy”, „Sowieci” zabili naszego prezydenta. Być może był to dobrze zorganizowany wypadek, o organizacji którego czynniki w Moskwie w ogóle mogły nie wiedzieć. „Układ” – słowo klucz, w tej naszej układance, nie oznacza jednolitej struktury z jednym ośrodkiem decyzyjnym. To, co pozostało po „realnym socjalizmie”, te wszystkie konfitury z FOZZ-u, moskiewskich pożyczek, uwłaszczania nomenklatury – zostały zagospodarowane przez lokalne układy. Bez dowództwa, bez struktur, działające na zasadzie niedopowiedzenia i okazjonalnych rautów. Te lokalne układy, albo układziki pączkowały w całym byłym bloku sowieckim jak grzyby po deszczu. Na moje oko najwięcej w Polsce i Rumunii, o państwach byłego sojuza nawet nie wspominam, bo tam ostatni raz normalne życie było przed rewolucją, czyli 90 lat temu – nie ma takich, co by pamiętali jak wtedy było. Czym jest Platforma Obywatelska? – Marszałek Maciej Płażyński już nie opowie o tym. Z „tenorów” pozostali premier Tusk, generał służb specjalnych Czempiński oraz TW „Must”.

Czy katastrofa w Smoleńsku była zorganizowanym wypadkiem? Kiedy czytam listę poległych: prezydent Kaczyński, Walentynowicz, Szczygło, Kurtyka – to mam wrażenie, że układał ją Lech Wałęsa, … albo jego oficer prowadzący. Czy pamiętacie Państwo katastrofę wieżowca w Gdańsku, przy ul. Wojska Polskiego, w roku 1995? Równo złożyły się trzy piętra budynku, zginęły 22 osoby. W tym domu mieszkał ppłk Hodysz. To on zdemaskował jako agenta Edwina Myszka (prowadzi dziś wydawnictwo edukacyjne, podręczniki i te sprawy), po odwołaniu rządu Jana Olszewskiego stracił pracę jako szef delegatury UOP w Gdańsku na wniosek Wałęsy. Tajemnicą poliszynela w Trójmieście jest, że Hołysz posiadał kopie akt TW „Bolek”, ukrył je gdzieś w budynku, w którym mieszkał i że „ktoś” wysadził cały wieżowiec tylko po to, żeby te akta zniszczyć. Dlaczego o tym dziś pisze? Dlatego, żeby pokazać, do jakich rzeczy zdolny był „układ” jeszcze w roku 1995, - kiedy większości nam wydawało się, ze Polska to już zupełnie inny kraj niż „za komuny”.
 
Dlaczego ta katastrofa zdarzyła się teraz? Kiedy na uroczystości pogrzebowe Jana Pawła II do Rzymu leciał ten sam rządowy samolot, na pokładzie był prezydent, całe kierownictwo parlamentu, większość rady ministrów. Gdyby wówczas zdarzyła się podobna katastrofa – paraliż instytucji państwowych byłby nieporównywalnie większy. W czasie ostatnich lat wiele razy na pokładzie tego samego samolotu podróżowali jednocześnie prezydent i premier: wcześniej Kwaśniewski i Miller, ostanio Kaczyński i Tusk. Pytam jeszcze raz: dlaczego katastrofa zdarzyła się teraz, kiedy na pokładzie byli prawie wszyscy liderzy stronnictwa Polski niepodległej i suwerennej? Zadawajmy takie pytania, niech przyczyny śmierci prezydenta Polski będą wyjaśnione do końca - żeby nie było następnego „Gibraltaru”.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka